Pamiętacie Arielkę? Tę słodką małą syrenkę, ukochaną córkę króla Trytona? Tę cudowną bohaterkę dziecięcych bajek, która zakochała się w człowieku i sama zdecydowała się na oddanie swojego cudownego głosu w zamian za dwie nogi? Kto jej nie pamięta. A co byście powiedzieli na troszkę zmodyfikowaną wersję Arielki? Zainteresowani? W takim razie zapraszam do dalszego czytania...
Pieśń Syreny to powieść, którą miałam przyjemność przeczytać w ramach BookTouru zorganizowanego przez @zaczytanaa_m. Dużo o niej słyszałam, oglądałam piękne, instagramowe zdjęcia, czytałam pochlebne opinie. Czy słuszne?
źródło: własne |
Pieśń Syreny to historia księżniczki Liry, która jest najokrutniejszą syreną w całym morzu Diavolos. Dowodem na to są serca książąt schowane pod jej łóżkiem. Jest ich tyle, ile lat ma Lira - siedemnaście. Wszystkie odebrała własnoręcznie, aby zdobyć szacunek wszystkich syren i innych morskich stworzeń należących do podwodnego królestwa. Jednak jedno niefortunne zdarzenie - morderstwo trytonidy w zamian za życie jednego z ludzkich książąt - doprowadza Królową Mórz do furii. Królowa odbiera Lirze ogon i syreni głos, daje nogi i nakazuje zabić owego księcia, inaczej nigdy nie wróci do królestwa syren i nie zostanie Królową Mórz, następczynią swojej okrutnej matki.
Książę Elian jest pogromcą syren. Ma ich sporo na swoim koncie, jednak nie spocznie, dopóki nie zabije tej najgorszej - Liry. Kobieta, którą znajduje na środku oceanu jest tą, której szuka, choć nie jest tego świadomy. Jak potoczą się losy tych dwojga? Czy którekolwiek dopnie swego?
Na początku powiem, że jestem przerażona tym, jak dobra reklama może wpływać na popularność książki. Skusiłam się na BT z tą powieścią, ponieważ pomyślałam, że będzie to fajna zabawa, a do tego powód, by poczytać coś z zapomnianej przeze mnie fantastyki. Nie mogę powiedzieć, że całkowicie się zawiodłam, bo Pieśń Syreny miała swego rodzaju potencjał, ale nie został on wykorzystany. Chyba mam dość dobrych i szczęśliwych zakończeń.
Z dwójki głównych bohaterów, Eliana i Liry, bardziej podobała mi się postać Eliana. Był bardziej konsekwentnie poprowadzony niż Lira. Na samym początku określano ją jako najokrutniejszą z syren, po czym zabiła jednego księcia i zaczęły się jej, typowo ludzkie rozterki. Gdyby była tą najokrutniejszą, to nie wahałaby się zabić Eliana podczas ich pierwszego spotkania. Dużo okrutniejszą postacią była matka Liry, Królowa Mórz, która właściwie żyła swoją złością, karmiła się nią, jej złość i okrucieństwo było czymś najlepszym w jej życiu, nie mogła się bez tego obejść, okazywała je na każdym kroku, nawet wobec własnej córki. W przypadku Królowej Mórz przymiotnik "najokrutniejsza" jest strzałem w dziesiątkę, natomiast w przypadku Liry - strzałem w stopę.
Pieśń Syreny to kolejna ciekawie zapowiadająca się historia fantasy, która po kilku rozdziałach została sprowadzona do typowej historyjki, której pełno na rynku wydawniczym. I nigdzie, ale to nigdzie nie zauważyłam czegoś, co można by nazwać "mrocznym thrillerem".
Fabuła powieści była intrygująca, akcja toczyła się bardzo szybko i tutaj to mi trochę przeszkadzało, ponieważ nie mogłam się wgryźć w tę książkę. Język autorki nie był słaby, ale rewelacji także nie było. Czasem dziwnie czytało mi się niektóre zdania.
Podsumowując, powiem jedno - nie polecam. Ale jeżeli macie ochotę, przekonajcie się sami, jak średnia jest ta powieść.