czwartek, 21 lutego 2019

CZYTAJMY WSPÓLNIE!

CZYTAJMY WSPÓLNIE!

Czytanie książek to wyjątkowe hobby, wyjątkowe spędzanie czasu, jednak kojarzy się głównie z ciszą, samotnością potrzebną do skupienia. Ale tak nie jest. Czytając książki człowiek nie jest samotny. Dzieli tę pasję z wieloma innymi, podobnymi do siebie czytelnikami. Dlatego właśnie dołączyłam do wyzwania zorganizowanego przez Naćpana książkami oraz Rosemary czyta.

Blogerzy i wyzwania, które organizują dla siebie i innych, pokazują, jak dużą społecznością jesteśmy - w bloggsferze, na instagramie, facebooku czy YouTubie. Wszędzie jesteśmy, budujemy nasz czytelniczy świat, wspieramy się, kibicujemy i jeszcze bardziej przeżywamy, doceniamy i z dużo większą przyjemnością czytamy!

Jeśli ktokolwiek zainteresowany jest wyzwaniem, w ramach którego czytać będziemy najnowszą powieść Nicholasa Sparksa Z każdym oddechem, zapraszam do kontaktu z Naćpana książkami! Wszystko zostanie Wam klarownie wyjaśnione, a my będziemy mogli cieszyć się kolejnym uczestnikiem :)

Justyna

środa, 20 lutego 2019

ZABÓJCZA BIEL | ROBERT GALBRAITH

ZABÓJCZA BIEL | ROBERT GALBRAITH
Jak bardzo zdziwilibyście się, gdyby przyszedł do Was lekko upośledzony człowiek i opowiadał o zabójstwie, którego rzekomo był świadkiem? Jak zareagowalibyście na takie newsy? Uwierzylibyście, czy posłalibyście go do diabła? 

- jedna z wielu -


Przygody Cormorana Strike'a i Robin Ellacott rozpoczął tom Wołanie kukułki, po który sięgnęłam z wielką chęcią. Następnie ukazały się Jedwabnik oraz Żniwa zła. Były to bardzo dobre kryminały, choć nie wiem, czy zdanie laika w tych gatunkach ma jakieś znacznie. Przyjemnie mi się je czytało, sprawy kryminalne, które para detektywów miała do rozwiązania były ciekawe, a wątek trudnych relacji Cormorana i Robin niezwykle wciągające. Dlatego też postanowiłam sięgnąć po czwartą już część z serii Zabójcza biel

- o autorze słów kilka - 

Robert Galbraith to pseudonim literacki J.K. Rowling, autorki ponadczasowej sagi o Harrym Potterze. A tej Pani chyba nikomu nie muszę przedstawiać. W każdym razie po wyśmienitej serii o młodym czarodzieju, który musi zwalczyć Voldemorta, myślałam, że autorka albo da sobie spokój z pisarstwem, albo dalej będzie tworzyć w klimacie fantastyki. Jednak zostałam bardzo zaskoczona, gdyż autorka niedługo po zakończeniu sagi, wydała swój pierwszy kryminał Trudny wybór, który okazał się prędzej strzałem w stopę, niż strzałem w dziesiątkę. Wnioskuję jedynie po wielu negatywnych recenzjach, sama tej powieści nie czytałam. Jakiś czas później, już pod pseudonimem Robert Galbraith, napisała serię dobrych kryminałów, które doczekały się nawet wersji serialowej.

źródło: lubimyczytac.pl

- w jej otchłani - 

Do biura detektywa Strike'a przychodzi lekko upośledzony Billy. Prosi Cormorana o pomoc w rozwikłaniu sprawy sprzed lat - rzekomego zabójstwa, którego był świadkiem w dzieciństwie. Detektywowi i Robin nie udaje się wydobyć z niego cennych informacji, gdyż chłopak, przestraszony, ucieka. Muszą poruszać się po omacku, co bardzo utrudnia im sprawę. Ponadto prowadzą również dochodzenie zlecone przez ministra, które wydaje się łączyć wraz ze sprawą Billy'ego. Czy detektyw wraz ze swoją wspólniczką dadzą radę rozwikłać te zagadki? Czy obędzie się bez ofiar? 

- szczerość to podstawa - 

Zabójcza biel to najlepszy dotychczasowy kryminał Roberta Galbraitha z serii o Cormoranie Strike'u. Dlaczego? Czytałam ją chyba najuważniej ze wszystkich, fabuła zrobiła na mnie wrażenie, wątek kryminalny wyprowadził lekko w pole, całość wciągnęła i sprawiła, że czytanie tej książki było dużą przyjemnością. 

W Zabójczej bieli Cormoran Strike nadal jest takim samym, niezmiennym bohaterem. Uparty w dążeniu do rozwiązania sprawy, którą się zajmuje. Skrytym w swoich prawdziwych odczuciach wobec Robin. Chłodny w relacjach z rodziną i zraniony na tyle, by nie wiązać się z kobietami na dłużej. Pod uwagę bierze jedynie krótkie, niezobowiązujące związki, które do niczego nie prowadzą. Odważny, a jednocześnie opiekuńczy, troszczy się o Robin, kiedy ta bierze na siebie ryzykowne zlecenia. Wzbudza we mnie bardzo mieszane odczucia, raz go lubię, raz nie. W tej części zdecydowanie był pozytywnym bohaterem, co pokazuje zachowaniem wobec swojego siostrzeńca. 

Sama Robin Ellacott od początku była nie lada zagadką. Niby zaręczona z Matthew, jednak otwarta na wiele pozytywnych cech detektywa. Od początku średnio zdecydowana na ślub z narzeczonym, jednak zbyt mało odważna, by z niego całkowicie zrezygnować. Dopiero w Zabójczej bieli pokazuje pazury i zachowuje się jak kobieta z godnością. Czekałam na to. Ponadto z wielką ulgą odbudowuje przyjaźń z Cormoranem. W końcu losy bohaterów zaczęły iść w kierunku, który, według mnie, jest bardzo intrygujący. 

O samej zagadce kryminalnej więcej pisać nie chcę, aby nie popsuć czytania tym, którzy tę powieść mają dopiero w planach, lub którzy skuszą się dzięki mojej opinii. Na temat samej książki powiedzieć mogę jeszcze, że napisana jest w bardzo profesjonalny sposób. Widać, że mamy do czynienia z doświadczoną pisarką. Akcja powieści toczy się w optymalnym tempie, nie biegnie na łeb na szyję i nie wlecze się jak ślimak. Język, z jakim mamy tutaj do czynienia, jest idealny, czyta się łatwo i przyjemnie, wszystko przekazywane jest bardzo klarownie. Na temat szaty graficznej również nie za bardzo mogę się wypowiedzieć, gdyż czytałam wersję elektroniczną, nie papierową, jednak z tego co zdążyłam zauważyć, okładka jest całkiem miła dla oka. 

- podsumowań czas -

Zabójcza biel to bardzo dobry kryminał, który może przypaść do gustu fanom  gatunku. Dla mnie była to fascynująca  lektura, od której nie sposób było się oderwać. Polecam serdecznie przeczytać, gdyż jest to książka, po którą warto sięgnąć. 

Justyna

wtorek, 12 lutego 2019

SIOSTRA CIENIA | LUCINDA RILEY

SIOSTRA CIENIA | LUCINDA RILEY
- jedna z wielu -

Siostra cienia jest już trzecią powieścią z cyklu o sześciu siostrach adoptowanych przez tajemniczego Pa Salta. Pierwszy i drugi tom (Siedem sióstr, Siostra burzy) były bardzo dobrymi książkami, w których zatraciłam się bez reszty. Nie było w nich fantastyki, nie było też wątku kryminalnego, jednak tajemnice pochodzenia dwóch najstarszych z adoptowanych dziewcząt były na tyle fascynujące i magiczne, że książek nie czytałam, a pochłaniałam i miałam pewność, że niczego im nie brakowało. To też sprawiło, że bez wahania sięgnęłam po kolejną część.

źródło: lubimyczytac.pl
- o autorze słów kilka - 

Lucinda Riley jest irlandzką pisarką, która urodziła się w 1971 roku. Swoją pierwszą książkę napisała już w wieku dwudziestu trzech lat (Lovers & Players), a niedługo urodziła swoje pierwsze dziecko. Kilka kolejnych powieści napisała pod pseudonimem. Następie zrobiła sobie przerwę w pisaniu na bycie żoną oraz matką. Wróciła do pisarstwa w 2010 roku, kiedy wyszła jej powieść - Dom orchidei. 

Pomysł na Siedem sióstr zrodził się w głowie autorki końcem 2012 roku. Do tej pory w polskiej wersji ukazało się 5 części z serii, a całość ma szansę ukazać się w postaci serialu. 

- w jej otchłani - 

Sześć sióstr, w gruncie rzeczy obcych biologicznie kobiet, łączy adopcyjny ojciec, multimilioner, Pa Salt, który każdej daje dach nad głowa oraz otacza opieką i miłością. Jednak nikt nie żyje wiecznie i nadchodzi również koniec dla tego niesamowitego człowieka. Każda z córek na swój sposób przeżywa to tragiczne wydarzenie, jednocześnie dla każdej jest to szansa na poznanie swojej przeszłości, swojego pochodzenia. Wszystkie siostry dostają list od ojca wraz z tajemniczymi przedmiotami i współrzędnymi, które mogą zaprowadzić je do początku ich istnienia.

Star D'Apliese, a właściwie Asterope, jest trzecią z kolei córką Pa Salta. Nie może się pozbierać po śmierci ojca. Z drugiej zaś strony jego śmierć jest dla niej impulsem, aby rozpocząć nowe życie i uwolnić się z dziwnej relacji z siostrą. Za pomocą prawnika, ojciec po śmierci przekazał Star wizytówkę księgarni oraz figurkę kota. Prowadzi ją to do antykwariatu położonego w Londynie, gdzie poznaje uroczego Orlanda.

Podczas poszukiwań swoich początków, Star poznaje losy Flory MacNichol, która żyła w epoce edwardiańskiej. Zdeterminowana, niezależna młoda kobieta obiecuje sobie, że nigdy nie wyjdzie za mąż, a w samotności będą jej towarzyszyć rośliny i zwierzęta. Jednak spokojne życie Flory i jej rodziny zostaje zakłócone, kiedy ojciec sprzedaje podupadającą posiadłość, rodzice przeprowadzają się do Szkocji, a sama Flora zostaje oddana pod opiekę londyńskiej arystokratce, Alice Keppel. Flora MacNichol staje się bardzo znaną osobistością na salonach, zabiega o nią wielu mężczyzn, jednak ona sama nie rozumie, dlaczego tak się dzieje. Ponadto nieopatrznie zakochuje się w niewłaściwym mężczyźnie, co niezbyt dobrze zaowocuje na przyszłość.

Jak potoczą się losy Star, kiedy odkryje swoje pochodzenie? Co łączy ją z właścicielem antykwariatu i jaki ma związek z tajemniczą Florą MacNichol? Czy obie kobiety zaznają w swoim życiu miłości? 

- szczerość to podstawa - 

Nie wiem, jak to się stało, że ta seria, z pozoru zwykła seria, aż tak mnie zauroczyła. Po prostu się w niej zakochałam, bez pamięci i z każdą częścią sięgam po nie coraz chętniej i z coraz większą niecierpliwością.

Star D'Apliese jest bardzo skrytą i nieśmiałą osobą. Małomówna, żyje w cieniu CeCe, bardziej otwartej na świat i ludzi młodszej siostry. Są ze sobą zżyte do tego stopnia, że w wieku ponad dwudziestu lat wynajmują razem mieszkanie, a nawet śpią w jednym pokoju, co jest dla mnie lekką przesadą. Śmierć Pa Salta wyzwala w Star chęć rozpoczęcia innego, bardziej samodzielnego życia. Jednak lata spędzone ramię w ramię z siostrą, to nie lada przeszkoda. Mimo to Star działa, jest odważna, nie stawia na bierność, idzie do przodu, robi swoje pierwsze samodzielne kroki w życiu. Dodatkowo śmiało odkrywa swoją przeszłość i powiązania z osobą Flory MacNichol. Star jest bardzo dobrym przykładem tego, że można wyrwać się spod każdego wpływu, z każdej relacji i rozpocząć takie życie, o jakim się marzy. Ponadto jest uosobieniem skromności, miłości do natury oraz literatury. Ma ciężki charakter i głęboko w sobie ukryty strach, ale jak już się otworzy, to daje z siebie wszystko, co najlepsze i sama zyskuje cudowne rzeczy. 

To, co uwielbiam w opowieściach napisanych przez Lucindę Riley, to losy osób żyjących w dawnych czasach i to, w jak cudowny sposób autorka wplata je w tło historyczne oraz łączy z losami żyjących współcześnie. 

W Siostrze cienia drugą główną bohaterką jest Flora MacNichol. Jest skrytą młodą damą, kochającą naturę, wszelkie rośliny i zwierzęta. Początkowo nie zależy jej na miłości, w przeciwieństwie do siostry, chce zostać starą panną, która będzie miała przy sobie jedynie zwierzęta. Bardzo imponuje jej Beatrix Potter, żyjąca wtedy pisarka książek dla dzieci. Flora postanawia, że będzie żyła podobnie jak ona, jednak los chce dla niej inaczej i dzięki jego przewrotności udaje jej się poznać wielkomiejskie życie. Mimo tego, Flora bez ustanku marzy o powrocie do Krainy Jezior, w której się wychowała oraz do życia, gdzie nie musiała wyrzec się swojej wielkiej miłości. 

Flora, jak dla mnie, jest bardzo silną kobietą. Przeżyła bardzo wiele w ciągu niedługiego odcinka czasu. Odkrywa tajemnice dotyczące swojego własnego pochodzenia i mierzy się z nimi z dumnie uniesioną głową. Jest honorowa, wyrzeka się miłości na rzecz innej osoby, a co za tym idzie, skazuje swoje serce na ciągły ból, a sama siebie na dozgonną samotność, którą trudno uleczyć. 

Lucinda Riley stworzyła niesamowity świat. Po pierwsze - posiadłość w Atlantis, w której wychowały się wszystkie siostry, jest wykreowana na piękny, niezniszczalny azyl, do którego mogą wracać zawsze i z każdego zakątka świata. Świadomość, że czeka tam na nie przyszywana matka, której mogą się zwierzyć ze swoich problemów, jest dla nich naprawdę budująca. Po drugie - posiadłość High Weald, w której Star zakochuje się od pierwszego wejrzenia. I po trzecie - edwardiański Londyn, podział ludzi w tamtych czasach, towarzyszące temu koneksje i miłość, która bardzo rzadko jest najważniejsza, która ciągle musi walczyć i przegrywać ze statusem czy danymi obietnicami. To wszystko składa się na świetny obraz, który ciężko będzie przenieść na ekran telewizora. 

- podsumowań czas -

Jeśli ktoś nie spotkał się nigdy z prozą Lucindy Riley, to na podstawie serii Siedem sióstr bardzo śmiało mogę polecić powieści tej pisarki. Jestem pewna, że inne jej książki są tak samo wyśmienite, jak przeczytane przeze mnie trzy części serii. Ponadto, jeżeli ktoś szuka dobrej historii, niekoniecznie okraszonej brutalnym morderstwem, potworami, kryminalnymi zagadkami, a raczej spokojnej i zarazem tajemniczej - serdecznie polecam dotychczas przeczytane przeze mnie Siedem sióstr, Siostra burzy, Siostra cienia. Pięknie wykreowany świat i wyraźni bohaterowie na pewno przypadną niejednemu czytelnikowi do gustu. 

Justyna

wtorek, 5 lutego 2019

CHYŁKA - ZAGINIĘCIE

CHYŁKA - ZAGINIĘCIE
źródło: granice.pl

- jeden z wielu -

Proza Remigiusza Mroza (o, jaki rym!) jest mi dobrze znana. Mam za sobą trzy powieści z serii o komisarzu Forście, której nie dałam rady doczytać do końca, oraz siedem części o Joannie Chyłce, którą, z kolei, uwielbiam. Dlatego też ucieszyło mnie, gdy przeczytałam w internecie informację o planowanym serialu na podstawie tej serii. Chociaż, i ucieszyło, i zmartwiło - nie wiem, czy wszyscy czytelnicy tak mają, ale pewna część mojej osoby zawsze boi się, czy aby twórcy ekranowej wersji czegoś nie spartaczą, czy ich wizja będzie choć trochę odpowiadała naszej wizji. O obawach zapomniałam, tak samo jak o samym serialu, dopóki nie natrafiłam na playerze na jego emisję. Włączyłam. I utonęłam.

- w otchłani serialu -

Ginie mała dziewczynka - Nicola Szlezyngier. Jej przerażona, zdesperowana matka zwraca się o pomoc do dawnej koleżanki ze szkoły - Joanny Chyłki. Adwokatka bez zastanowienia bierze się do pracy, a wraz z nią niedawno przydzielony jej aplikant Kordian "Zordon" Oryński. Głównymi podejrzanymi stają się rodzice, którzy bronią się rękami i nogami. Co w toku postępowania odkryje prawniczka? Jakie tajemnice skrywają Szlezyngierowie? Czy mała Nicola nadal żyje?

Bohaterką, grającą pierwsze skrzypce w serialu, jest Joanna Chyłka. Bezkompromisowa, bezduszna, czasami bardzo chamska, ale skuteczna prawniczka pracująca w jednej z najlepszych warszawskich kancelarii. Jednocześnie demon na sali sądowej i postrach prokuratorów. Zazwyczaj grająca solo, nieprzyzwyczajona do współpracy z innymi. Podczas prowadzenia sprawy Szlezyngierów, musi zmierzyć się z pracą w duecie, gdyż pod swoje skrzydła dostaje świeżo upieczonego absolwenta studiów prawniczych, Kordiana Oryńskiego. Kordian, który zaraz obok Chyłki jest jednym z głównych bohaterów, to lekko ciapowaty mężczyzna, który dopiero wchodzi w świat przepychanek sądowych, a z czasem także życiowych i sercowych. Oboje tworzą niebywały, skuteczny, a czasem i komiczny duet. 

by Justyna Sztuczka

- szczerość to podstawa - 

Obejrzawszy pierwszy odcinek Chyłka - Zaginięcie chciałam krzyczeć "NIE, NIE!". Taką rekcję wywołał we mnie widok aktorki, która wcieliła się w Joannę Chyłkę. Magdalena Cielecka początkowo w ogóle mi nie spasowała, ponieważ moje wyobrażenia sytuowały w jej miejscu całkiem nową twarz polskiej telewizji, przede wszystkim z ciemnymi włosami. Ponadto śmiać mi się chciało, kiedy w pierwszych scenach zaczęła się wydzierać, brzmiało to bardzo nienaturalnie. Nie przekonywało mnie.

Po pierwszym odcinku nadszedł czas na drugi, trzeci i kolejne, i z czasem to złe wrażenie odnośnie aktorki zaczęło się zacierać. Cielecka po jakimś czasie całkiem dobrze wpasowała się w swoją rolę, natomiast ja, jako odbiornik, po prostu się do niej przyzwyczaiłam, a nawet przekonałam.

Kordiana Oryśnkiego zagrał Filip Pławiak, który wydawał mi się nowy, a z drugiej strony dziwnie znajomy. Po niedługiej chwili przypomniałam sobie, skąd kojarzę jego twarz - grał bardzo miłą rolę w "Listach do M. 3". W wypadku tego aktora, realizatorzy całkiem dobrze się spisali, właśnie tak powinien wyglądać Zordon (choć mógłby być troszkę wyższy).

Reszta obsady nie wzbudziła we mnie żadnych zastrzeżeń. Piotr Głowacki, Piotr Stramowski czy Olga Bołądź to twarze dosyć często ostatnio oglądane, a ja przyzwyczaiłam się do tego, że w Polsce najwidoczniej aktorów brakuje (choć do samego Głowackiego nic nie mam, to Stramowski czy Bołądź kojarzą mi się od jakiegoś czasu tylko z Vegą). Było natomiast parę zaskoczeń: Artur Żmijewski próbujący oderwać od siebie maskę świętego Ojca Mateusza, Jakub Gierszał, którego widziałam wcześniej tylko w Sali Samobójców i który będzie miał okazje wykazać się w kolejnym sezonie Chyłki, oraz Szymon Bobrowski, którego skojarzyłam tylko po głosie, bo z postury lekko się zmienił.

Sam obraz, który miałam okazję oglądać, był dobry. Serial wykonano na wysokim poziomie, nie bardzo wiem, do czego mogłabym się przyczepić. Podobały mi się ujęcia krajobrazu, zwłaszcza te z drona (bardzo popularne teraz). Akcja utrzymana w przystępnym tempie, a odcinki kończone w sposób, który automatycznie zachęca do obejrzenia kolejnych. 

- podsumowań czas - 

Gdybym musiała porównywać serial z powieścią, na podstawie której został nakręcony, wyszłoby bardzo wiele odstępstw. Jednak, gdy przymknie się na nie oko (jak ja, prócz postaci Chyłki, oczywiście), lub gdy nie czytało się książki (jak mój mąż), okazuje się, że oglądanie jest niezłą rozrywką i można utonąć na parę dobrych godzin, podczas których rozwiązuje się tajemnicę zniknięcia małej dziewczynki razem z Chyłką i Zordonem. A po zakończeniu, z niecierpliwością czeka się na kolejny sezon.

Justyna
Copyright © 2016 Z e-BOOKIEM POD RĘKĘ , Blogger